Budowlańcy wynieśli się z narzędziami z garażu do domku pod kogutem.
Pora jakoś przystosować garaż do używania.
Żona Ania (poznałem po nodze) pucuje swoje autko przed pierwszym wjazdem w garaż. Całe szczęście, że autko małe, bo garażu nie można nazwać przestronnym.
No i wszystko na swoim miejscu ;)
Rzadziej robię notki na blogu, bo mniej się dzieje. Dom wybudowany, pozostają meble, zasłony, ogólny wystrój. Z grubych rzeczy brakuje jeszcze schodów w domu i na zewnątrz, balustrad na balkonie i tarasach. Wszystko się robi i za tydzień, powinny być jakieś postępy widoczne. Na teraz bawimy się małymi rzeczami. Żona Ania wpadła na pomysł, żeby szyby w łazience na parterze zmatowić folią.
Podszedłem do tego pomysłu dość sceptycznie, jednak na końcu okazało się, że znowu nie miałem racji ;)
Wyszło całkiem, całkiem...
Przy kominku - zresztą brudnym, bo palimy bez wytchnienia - pojawił się osprzęt.
Wygląda fajnie i niech wygląda, bo do sprzątania używam innego nabytku czyli odkurzacza kominkowego. Wybieranie popiołu szufelką brudzi pół salonu. Ale wygląda ok ;)
A do spalenia jeszcze sporo... a może lato w końcu wpadnie do nas.
Czekamy na koparkę i ziemię. Czas zabierać się za ogród.
Najpierw ukształtowanie, nawiezienie ziemi, posianie trawy. Potem ogrodzenie. I dalej to już powolutku, krzaczek za krzaczkiem.
Ostatnia warstwa elewacji też sie opóźnia :( Położą ja za około dwa tygodnie. Ale gdzie nam się śpieszy... Na razie połatali różne miejsca po kablach itp i czekamy.
A że bezczynnie czekać trudno to pstrykamy zdjęcia to tu to tam... W słońcu wszystko wygląda pięknie. W starym domu mieliśmy tak mało słońca w mieszkaniu, że nie możemy nacieszyć się tym ile jest go tutaj.
Powiem Wam, że bloga w moim własnym pokoiku pisze się dużo lepiej niż w starym domu ;) W końcu mam własny kąt czego i Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz