Wpadł mi do głowy co tu dużo gadać, głupi pomysł, żeby sfilmować drogę między starym domem, w którym teraz mieszkamy a nowym, w którym kiedyś mieszkać mam nadzieje będziemy. Cała droga trwa niecałe pięć minut, a jednak te pięć minut dzieli całkiem inne światy. Filmik jest na tyle nudny, że można go śmiało pominąć w przeglądaniu bloga. Polecam go jedynie najbardziej znudzonym.
Na drodze przy budowie przywitała nas niewielka kupka gruzu. To dość pozytywnie mnie nastroiło, bo jeszcze z 50 wywrotek i może uda się zrobić z tego przejezdną drogę. W tym tempie zwożenia gruzu to potrwa jeszcze z 30 lat, ale co tam ;)
A pomyśleć, że jeszcze niedawno było tu uprawne pole.
Na placu budowy postępy widać gołym okiem.
Mamy już nawet własną dziurę w całym.
Robotnicy uwijają się nieźle i prace posuwają się mimo tego, że próbowałem im pomagać.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale budowlańcy wspominali, że jutro mają wręczać, czy zwieńczać jakiś wieniec laurowy, czy betonowy. Przyjadę jutro zobaczyć o czym mówili i nie omieszkam tego opstrykać i wstawić na bloga. Teraz wracam do domku.
Budujemy się za miastem, bo mam nieodparte wrażenie, ze moje miasto dużo lepiej wygląda z daleka niż z bliska i tak wolę na nie patrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz