wtorek, 16 kwietnia 2013

Stara rura

Na budowę wybrałem się dziś z synem Adamem.


Na budowie, prawie jak na wręczaniu Oscarów przywitał nas czerwony dywan. No może nie czerwony... no dobra może nie dywan. Ale coś w kształcie chodnika nas przywitało.


Pod bramą od wczoraj ubyło bloczków, to dobry znak


Bloczki zostały wmurowane i fundamenty zaczynają wyglądać coraz lepiej.


Do poziomu zero jednak jeszcze daleko. Aż nie do wiary, że podłoga będzie na wysokości sznurka, równo z szyją Adama ;)


Zauważyliśmy, że te góry ziemi które pojawiły się na działce po wykopach nie wystarczają budowlańcom, bo zaczęli dowozić wywrotką kolejne góry.


Adam natrafił na coś co zmąciło mu spokój, zmarszczył brwi zastanawiając się nad czymś głęboko.





Gdy już zbieraliśmy się do domu, spotkaliśmy Teścia Heńka, który dziwnie szybkim krokiem zmierzał ku budowie.


Z ciekawych rzeczy, które rzuciły się nam w oczy był jeszcze przejeżdzający nieopodal traktor jak na prawdziwej sielskiej wsi. Niby nic a cieszy.


Jest też coś co nie da mi dziś zasnąć. Za żadne skarby nie mogę się domyśleć do czego służy odnalezione na murku narzędzie. Wygląda jak haczyk na duże ryby, ale do czego się przydaje na budowie?


Na sam koniec zostawiłem ciekawostkę. Otóż blisko przy naszej drodze wystawał z ziemi zawór do zakręcania wody. Trochę się martwiłem, że przywożąc i rozrzucając gruz na drogę zawór można uszkodzić. Poprosiłem budowlańców, aby zawór ów jakoś oznaczyli, co też uczynili w sposób dość niepowtarzalny. Najpierw nakryli zawór rurą z żeliwną pokrywką, ale widać po konsultacjach doszli do wniosku, że to za słabe oznaczenie, bo obok wbili butelkę. Poobserwowali chwile z każdej strony, po czym wbili jeszcze kij. Na koniec któryś przyczepił jeszcze foliowy worek. Myślę, że już nikt zrzucając gruz nie przeoczy tej twórczej instalacji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz