czwartek, 30 kwietnia 2015

Słoneczne zaglądanie

Gdy tylko za oknem jest jakaś sensowna pogoda, to wychodzimy z domku i kręcimy się po ogródku.


Trawa nieco niemrawo, ale jednak rośnie i po koszeniu wygląda coraz lepiej.



Lepiej, nie znaczy dobrze. Do porządnego trawnika dużo brakuje. Trawa jest jeszcze rzadka i słaba, ale idzie ku dobremu. Chwasty rosną bez specjalnych zahamowań, walczę z nimi na trawniku przy pomocy ciekawego przyrządu.


Mamy dzikich lokatorów. Słowo "dzikich" proszę traktować dosłownie. Na stałe kręcą się koło domu: jeden zając, jeden lis, trzy sarny i jeden gawron. Jest tez trochę zwierząt i ptaków wpadających w gości, ale te wymienione zwierzęta to stali mieszkańcy. Dziś fotki liska chytruska.



Żonę Anię w pogodne dni ciężko utrzymać w domu, albo myje swoje auto, albo grzebie w trawie.





Ja nadal walczę z wikliną na ogrodzeniu. Pogody nie ma dużo więc wolno to idzie. Powodem powolności jest też solidne mocowanie. Od strony zachodniej wieje porządnie, więc wiążę wiklinę z płotem naprawdę gęsto.


Czekamy na prawdziwą wiosnę z utęsknieniem. Słoneczko pokazuje się coraz częściej...


...i zagląda nam czasem do mieszkania.






Z męskich rzeczy to pochwalę się, że przerobiłem swoje Altusy wstawiając fajne głośniki zamiast oryginalnych. Grają świetnie.


Na koniec podsumowanie miesiąca jeśli chodzi o ogrzewanie. Wyszło mi dokładnie jeden worek (15kg) pelletu dziennie.

30 x 14,25zł = 427,50zł

Czyli można powiedzieć tani miesiąc. Ale jest zwyczajnie cieplej no i solary wspomagają częściej ogrzewanie. Myślę, że powoli będziemy kończyli sezon grzewczy. Ewentualnie popalać będziemy w kominku. Jest to ostatnie podsumowanie miesięczne ogrzewania. To tyle na dziś, oby majowe wolne dni były słoneczne i udane. Niby dlaczego miałyby nie być...

 

środa, 22 kwietnia 2015

Wiosna wolno sie rozpędza...

Ciągle jest zimno ale rolnicy kręcą się po polach.


Więc i my się kręcimy, ubrani na cebulkę. Ania randapuje chaszcze. Trawa rośnie kiepsko, ale chwasty pną się w górę bez oporów.


Papę na drewutni naprawiłem. Wbiłem tyle zszywek, ze daszek aż się świeci w słońcu ;)


Ania powyrywała trochę zielska przed domem. Powoli zamienia korę na kamyczki w miejscach gdzie wieje najbardziej.



Ja ciągnę temat wiklinowego ogrodzenia.



W obawie przed wiatrami mocuję bardzo gęsto.




Mamy dylemat czy dawać te maty również od strony zachodniej...


...osłoniłoby to od wiatru (jeśli wytrzyma), ale jednocześnie zasłoni nam najładniejszy widok.


Trudno się zdecydować, dlatego robię tą wiklinę po kawałku. Jest pomysł, żeby od zachodniej strony przy domu dać wiklinę tylko do połowy płotu. Naprawdę ciężko nam się zdecydować w tej sprawie.


Brzozy puszczają listki, ale aż strach pomyśleć ile trzeba lat, żeby te wszystkie wsadzane roślinki wyrosły do rozsądnych rozmiarów. W budynku gospodarczym bałagan, ale trzeba gdzieś trzymać te wszystkie potrzebne rupiecie.


Nadal widoczny jest płciowy podział pomieszczenia ;)





Kupiłem deski z których zrobimy wyniesione grządki, jeszcze nie do końca wiadomo jakie duże i gdzie ;)


Popołudniami nie mamy wielkiego tempa prac na ogródku. Nie spodziewajcie się częstych wpisów na blogu bo trochę u nas wieje nudą. Będę dokumentował postępy w ogródku ale nieco rzadziej, chyba że przyjdzie wiosna i wstąpi w nas jakaś energia. Na razie zajęci jesteśmy głównie grą w scrabble i obracaniem się na kanapie z boku na bok.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wiklina na płot

Cała sobota była słoneczna i całą spędziliśmy na ogrodzie. Kupiliśmy trochę wikliny na ogrodzenie.


Szukamy trochę przytulności na ogrodzie. Takie otwarte ogrodzenie jest zbyt surowe, z wikliną powinno być "cieplej". Nie wiem tylko co na to tutejsze wiatry.





Zrobiliśmy też zakupy w ogrodniczym. Trochę ziemi, parę krzaków.





Żona Ania czeka wiosny jak na szpilkach, widzę że ciągnie ja strasznie mocno do ogrodu i nie dziwię się.




Z ciekawostek wstawiam fotkę udowadniającą, że nie umiem rąbać drewna. Siekierę wbiłem, ale wyciągnąć już nie potrafię. Orzech jest faktycznie twardy do zgryzienia.


Nasza droga już wygląda bardzo przejezdnie. Wiem że robię ją gratis i dla tych którzy kupią następne działki, pierwszy ma zawsze najgorzej ;)


Potknąłem się na ogródku o coś. Sprawdzam, wystaje z ziemi coś, chyba szkło, kopnąłem nogą kilka razy i wydobyłem z ziemi śliczna buteleczkę, którą widać na zdjęciu poniżej.


Ze skupu złomy przytargaliśmy starą tarę do prania.


Prace ogrodowe przerwał nam kolejny huragan, nie wiem który to już odkąd tu mieszkamy. Coraz mniej papy na drewutni.


Na ostatnim zdjęciu coś, co mi się najbardziej w życiu udało, jak myślicie myślę o domu czy o żonie? ;)